Aktualnie sprzedaje na Allegro płyty Audio CD. Wyprzedaż zbiorów mojego ojca. Trochę tego jest. Poszło już 20 płyt, 40 w drodze. Później pewnie jeszcze dojdą inne pozycje. No i teraz jak ja mam ewentualnie udowodnić w US, że to były stare płyty, a nie kupione na bazarze w celu odsprzedaży? Nie zawsze mamy dowód zakupu. Co jak dostanę prezent i okaże się nietrafiony? Np. konsolę o wartości 800zł. Mam od całości podatek odprowadzać? To jest bardzo niejasne i coś mi się wydaje, że sam US nie ma na to odpowiedzi. Oczywiście jak przychodzi co do czego to urzędnik zaczyna improwizować na niekorzyść szarego obywatela. Jak pomyślę sobie teraz, że muszę zbierać "dowody" do każdej transakcji przeprowadzonej przez Internet to mnie krew zalewa. Przecież to się pochlastać idzie.
Rezor -> Nie byłem w US. Nie chcę się wystawiać na odstrzał. Spytam w biurze rachunkowym, ale to za jakiś czas, bo na razie się tam nie wybieram.
Nie wiem jak wy, ale ja cały czas obserwuje, że jako społeczeństwo jesteśmy straszeni jakimiś pierdołami. Człowiek już spokojnie nie może sobie egzystować na poziomie low. Jest taka wielka bańka strachu, przynajmniej ja to tak widzę. Takie straszenie US to pikuś, ale zbliżająca się wojna, drugi kryzys ekonomiczny, katastrofy, epidemie, pseudo koniec świata 2012 itd. itp. Do tego dochodzi wyścig szczurów za pieniądzem i ukryta nerwica gwarantowana...