Metroid Other M - Dość nietypowa i warto dodać odważna część cyklu. Nintendo mając za sobą sukcesy niebywale rajcownej trylogii Prime w wykonaniu Retro-Studios, powierzyło reboot swej kosmicznej sagi Team Ninja odpowiedzialnego m.in. za serię Ninja Gaiden.
W Other M mamy do czynienia z powrotem do korzeni - widok 2,5D to tutaj chleb powszedni. Z początku dość opornie przyszło mi przestawić się na tę perspektywę mają w pamięci genialne Corruption z widokiem z pierwszej osoby. Dwie zasadnicze wady to przede wszystkim słaba oprawa audio i zbyt krótki czas potrzebny na ukończenie tytułu. Przejście gry zajmuje mniej więcej 8h, po pokonaniu niby-ostatniego bossa odblokowuje się możliwość korzystania z całej stacji kosmicznej w poszukiwaniu itemów. Co ciekawe miało miejsce odwrócenie konwencji - w innych dwuwymiarowych odsłonach cyklu w toku naszej wędrówki zbieraliśmy rakiety, jednostki energii itd. rozlokowane w różnych częściach fabryki - co ważne, mieliśmy dostęp do wszystkiego od początku - ograniczały nas jedynie braki w umiejętnościach. Tutaj praktycznie od rozpoczęcia rozgrywki prowadzeni jesteśmy za rączkę, gdyż system automatycznie otwiera i zamyka pewne korytarze prowadząc nas po sznurku prosto do celu. Ten, zaznaczony jest na mapce w formie migającego punktu, do którego prowadzą nas dodatkowo strzałki. Mapka wyświetlana jest cały czas na ekranie niczym w serii GTA. Sytuację ratuje fakt, iż całość jest naprawdę świetnie wyreżyserowana. Zebranie wszystkiego co jest dostępne w grze zajmuje +/- 2h co daje łącznie 10h przez które zobaczymy wszystko co tytuł ma do zaoferowania. Trochę mało - pamiętajmy, że to gra na "dużą konsolę", a nie na handhelda.
Co ciekawe, nie wiem czy to zmiana perspektywy czy ogólne skonfudowanie ale parę razy zdarzyło mi się zginąć, czego w Corruption na dobrą sprawę nie uświadczyłem. Ogromnie zdziwiła mnie niemal całkowita absencja znanych utworów z serii. Niezwykle charakterystyczny motyw, znany z zapisywania stanu gry np. w Prime, po prostu zniknął. A właściwie został zastąpiony jakimś pikaniem. Po wczytaniu stanu gry usłyszymy co prawda niezwykle subtelną wariację na temat tego motywu tylko pytanie, ile razy zdarzy się wam wyłączyć grę w ciągu tych 8-10 godzin? Ja wyłączyłem 3 razy... To samo dotyczy krótkich melodii znanych z handheldowych odsłon towarzyszących np. zebraniu itemu (jednostki energii, rakiety) czy upgrade'a. Nie mam pojęcia dlaczego to wycięli. Wspaniale budowało to atmosferę i podkreślało wyjątkowość serii. W przeciwieństwie do tego pierwszego, dwa wyżej wspomniane kawałki po prostu wywalili.
Lamentów nad oprawą audio ciąg dalszy - w większości miejscówek muzyka delikatnie tli się gdzieś w oddali, często bywa zagłuszana przez ryk maszkar z którymi krzyżujemy lasery. W opcjach możliwości pogłośnienia oczywiście nie uświadczymy. To samo dotyczy jasności ekranu - zmuszony byłem do rozjaśniania manualnie mojego odbiornika gdyż początkowe poziomy są niezwykle ciemne. Zabrakło patetycznych kawałków pokroju np. "
Brinstar Theme" znanego z Zero Mission, budujących atmosferę epickości. Pakiet przedmiotów wzbogacających naszą dziewoję jest bardzo standardowy, a ponadto praktycznie w żaden sposób nie zmienia naszej aparycji. Od początku paradujemy w Power Siucie i tak też kończymy naszą przygodę (no prawie/wink, kto ukończył ten wie o czym mówię). Po rewelacyjnej trylogii od R-S, Nintendo uderzyło trochę standardowo i wydaje mi się że to dobry moment aby zastanowić się czy aby seria nie stoi trochę w miejscu. Praktycznie wszystkie patenty jakie uświadczymy w Other M czy trylogii Prime miały swoją premierę już na SNESie. Super Metroid wydaje się dawać podwaliny pod każdą nowoczesną część przygód Samus i jest niebywale przełomową pozycją. Pytanie tylko czy nie można tego poprowadzić dalej?
Na tym koniec zgrzytania zębów bo gra ogółem wypada dobrze. Stworzenie silnika umożliwiającego płynne przejście z perspektywy 2,5D do pełnego 3D z pewnością wymagało wysiłku. Sterowanie wypada zaskakująco dobrze. Trzeba się przyzwyczaić po zmianie perspektywy, lecz ogółem jest bardzo intuicyjne i co ważne - w pełni działa bez żadnych bugów. Sylwetka Samus wygląda obłędnie, to samo tyczy się animacji postaci. Cieszą drobne smaczki takie jak np. wtedy gdy po uniku panna Aran ostrzeliwuje przeciwnika lekko kucając, dotykając przy tym jedną ręką podłoża. Historia aspiruje do rangi ciekawej i moim zdaniem całkiem zgrabnie jej się to udaje. Wreszcie poznajemy wizerunek Malkovich'a - enigmatycznej postaci wspomnianej w Fusion. Grę można nabyć po bardzo niskiej cenie, co dodatkowo podkreśla niezobowiązujący charakter przygody. To bardzo ciekawy epizod - gdyby dodali dodatkowe 3 lokacje, wielkością odpowiadające sektorom 1,2,3, poprawili muzykę, dodali brakujące epizody oraz nieco bardziej rozbudowali umiejętności Samus, byłby murowany hit stający w równym rzędzie z trylogią Prime. A tak niestety, na konsoli Wii, jest to po prostu przystawka (nietypowa odskocznia) do dania głównego, którym nadal jest wiekowe już Metroid Prime: Trilogy.
Czy się zawiodłem? Absolutnie nie. Poprzeczka po gargantuicznie grywalnej trylogii Prime była ustawiona tak wysoko, że praktycznie niemożliwym było jej przeskoczenie. Chętnie łyknąłbym kontynuację w wykonaniu Team Ninja, bo to co zaprezentowali w Other M, jest dobrym kierunkiem rozwoju serii. Więcej contentu i mamy HIT.