Monster Hunter Tri na Nintendo Wii. Od 3 dni nie istnieję dla świata. Gra powaliła mnie absolutnie wszystkim. Wcześniej miałem do czynienia z serią na ps2 i psp. To co panowie z Capcom nam zaserwowali w Tri zasługuje po prostu na burzę oklasków. Oparcie głównego wątku gry na wodnym środowisku było strzałem w dziesiątkę! Naprawdę chylę czoła, bo miałem obawy, zwłaszcza dot. walk przeprowadzanych pod wodą i pracy kamery. Na szczęście patent ten został zrealizowany po mistrzowsku, dość powiedzieć, że to chyba mój ulubiony aspekt nowej części serii. Jeżeli chodzi natomiast o sam gameplay, to (przynajmniej mnie) od razu rzucił się w oczy mocno przytemperowany poziom trudności. W Monster Hunter na ps2 dojście do questów 5 gwiazdkowych zabrało mi coś koło miesiąca, podczas gdy w Tri udało mi się to zrobić praktycznie w 3 dni :P Dodatkowo zauważyłem, że zwiększono występowanie poszczególnych itemów, ważnych przy przygotowaniach do questa (miód, żaby, grzyby). Do dziś pamiętam, że w odsłonie na ps2 zdobycie głupiej żaby równało się kilkudniowym poszukiwaniom, gdyż występowały one tylko w kilku lokacjach a dodatkowo randomowo. Na dodatek tylko w questach xD Jednym słowem szaleństwo, przygotowania do misji z Plesioth'em kosztowały tygodnie...
W Tri jest łatwiej, co wcale nie znaczy, że jest super łatwo i hardkorowcy nie mają tu czego szukać. W ten sposób walki stały się o wiele bardziej przystępniejsze dla wszystkich i nie marnujemy już takiej ilości czasu na zbieranie głupich Mega Potionów czy osełki. Tona ekwipunku i broni, masa usprawnień w stosunku do oryginału. Widać, że developer dokładnie wie, w którą stronę rozwijać serię. Zapowiedź MH4 na 3DS to już konkretny powód do zakupu konsoli dla mnie. Oby jednak się nie okazało, że producent wpadł na pomysł przekształcenia serii w MMO, o czym przestrzegałem jakiś czas temu.
PS. Chętnie ustawię się z kimś na wspólne polowanie, jeżeli ktoś z was posiada oczywiście Wii połączone z netem i grę :P Ostrzegam, że ostro noobuje.