po co komu gry z handhelda na konsoli stacjonarnej? ktos bedzie gral w gry z gba na 40 calowym ekranie?
W gry z Advance'a na duzym ekranie gralem nie raz, i nie dwa. Nadal mi sie zdarza, jesli zechce mi sie odkopac GameCube i Game Boy Player. Zdaje to egzamin, bo skoro wielkosc TV nie jest przeszkoda w przypadku gier z NES, SNES, czy MegaDrive, czemu inaczej mialoby byc w przypadku GBA?
Z drugiej zas strony nie rozumiem strategii Nintendo. Wystarczy spojrzec na to, co robi Sony. Kupujac na PSN gre z PlayStation zagrac mozemy w nia na PSP, PS3 i PS Vita [w przyszlosci do klubu dolaczy zapewne PS4]. To samo tyczy sie Minis i cyfrowych gier z PSP, ktore na PS Vita odpalimy bez problemu. Czesc indykow oferuje opcje cross-buy, i tak dalej. Tymczasem Nintendo, ktore przedwczoraj zdalo sobie sprawe, ze wspolne konta dla Wii U i 3DS to dobry pomysl, daje krok w tyl, oferujac gry z GBA wylacznie na Wii U.
Czasem mam wrazenie, ze Nintendo robi to specjalnie. Po sukcesie Wii za wszelka cene chca sprawdzic czego potrzeba, by ludzie przestali kupowac ich produkty. W czasach, w ktorych kazdy Advance'a moze emulowac sobie za pomoca telefonu, ograniczanie opcji konsumenta nie jest dobrym pomyslem.