Autor Wątek: Gry, które ukończyliśmy  (Przeczytany 8914 razy)

Offline GBM_Fan

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 1895
  • Miłośnik platformówek
Gry, które ukończyliśmy
« dnia: Kwiecień 06, 2011, 23:32:16 »
To jest nowym temat z serii "never ending story", w którym będzie można podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat ukończonej gry. Wpisujemy tytuł gry, obok w nawiasie nazwę konsoli (np. GBA). Potem opisujemy w paru zdaniach grę skupiając się na elementach, które najbardziej się nam spodobały albo odwrotnie. Na koniec podajemy naszą ocenę w skali 1/10 i podsumowujemy grę jednym zdaniem. Nie chodzi o pisanie recenzji, ale podzielenie się wrażeniami i zachęcenie/zniechęcenie do zagrania w dany tytuł :) Temat dotyczy tylko gier na GB/GBC/GBA i ewentualnie DS. Dla przykładu zacznę...


Castlevania: Circle of the Moon (GBA)

No i stało się, skończyłem Castlevanie na GBA (Circle of the Moon). Zajęło mi to około 16 godz. i 45min, ale ponad 4 godziny musiałem poświęcić na nudne nabijanie leveli, więc tak naprawdę grę mógłbym skończyć szybciej. Niestety gdzieś w Internecie wyczytałem, że żeby przejść etap "Battle Arena" trzeba mieć postać na min. levelu 70, co jak się później okazało mija się z prawdą. Tak to jest jak się niepotrzebnie zerknie w solucje w czasie rozgrywki ;) Grałem na poziomie Normal w trybie Vampirekiller. Udało mi się odkryć zamek w 100%, zebrać wszystkie karty DSS i rozwinąć postać do 76 poziomu. Przyznać muszę, że niektóre lokacje odkryłem po zerknięciu na mapkę solucji. Nie było tego dużo, ale nie miałem już sił żeby biegać po całym zamku i nawalać w ściany, sufity i podłogi żeby odkryć jakiś sekretny zakamarek. Ogólnie Castlevania (CotM) to gra wciągająca i fajnie zrealizowana, ale momentami irytująca. Zdecydowanie jedna z lepszych platformówek 2D na GBA. Jedno jest pewne, gra wciąga. Kartridż wyciągnąłem z konsolki dopiero po skończeniu gry. Myślę, że to w jakiś sposób oddaje poziom grywalności :D Nie wiem jak prezentują się kolejne części, ale nie omieszkam w nie zagrać :)

Ocena: 7/10
Jednym zdaniem: Bardzo dobra platformówka, czasami irytująca, ale nadrabia klimatem.

« Ostatnia zmiana: Grudzień 01, 2011, 18:06:54 wysłana przez GBM_Fan »

Offline LifeRetro

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 193
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #1 dnia: Maj 06, 2011, 12:50:13 »
Super Mario Land (GB)


Ogółem:

Dziś kolejny raz przeszedłem z dumą pierwszego Mariana na konsolę Game Boy. Na dzień dzisiejszy oprawa może odrzucić wielu graczy. Wszystie elementy: postać, przeciwnicy, bloczki są strasznie malutkie i bez dobrego oświetlenia można dostać oczopląsu. Gra poziomem trudności nie grzeszy. Gdy pierwszy raz podszedłem do Supe Mario Land, minimalizm (i w moim przypadku okropny hard-mode z tego wynikający) przyprawiał mnie o szybkie bicie serca ;) Pamiętam że byłem strasznie zdumiony że potrafię w tak trudnej grze dojść do ostatniego bossa za "pierwszym strzałem". Z każdym kolejnym podejściem, gra była coraz bardziej przewidywalna - łatwiejsza. To cudowne obcować z klasykiem który częstuje nas prawdziwym smakiem przy entym podejściu/przejściu.

Grafika:

Dobra jak na swoje czasy. Design przeciwników bardzo mi się podoba, pobudza wyobraźnię. Poziomy są ciekawie zaprojektowane (do dziś główkuje jak dotrzeć na "czubek ekranu" w jednej ze świątyń). Świetnie się komponują z ścieżką dźwiękową o której napiszę poniżej.

Dźwięk:

Melodie są bardzo dobre, wpadają w ucho. Są pozytywne, niepokojące/tajmenicze - w zależności od poziomu. Do dziś uwielbiam słuchać końcowego utworu po ubiciu ostatniego bossa. Brawa dla Nintendo. Magia gry to w dużym stopniu zasługa melodii.

Ocena: 7.5/10
Jednym zdaniem: Prawdziwy klasyk, po przejściu będziesz miał ochotę na "once again".
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 07, 2013, 21:30:31 wysłana przez LifeRetro »

Offline pajda

  • Stały bywalec
  • *****
  • Wiadomości: 1163
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #2 dnia: Maj 06, 2011, 16:08:01 »
Donkey Kong (GB)

Jakieś 10 lat temu grałem w pewną gierkę na moim przezroczystym klasiku. Nie przywiązywałem wtedy wagi do tytułu, a raczej tylko do miodności danej gry. Dlatego też do niedawna zupełnie nie wiedziałem, że tą grą jest właśnie Donkey Kong. Ten tytuł raczej kojarzył mi się z wchodzeniem po drabinkach jak najwyżej po to żeby uratować księżniczkę. Oczywiście przeszkadzała nam w tym wredna małpa z daunem. No cóż do niedawna tego jeszcze nie wiedziałem, że w tej grze po paru levelach jest właśnie to czego szukałem od jakiegoś czasu, a mianowicie levele, nad którymi trzeba przez chwilę wysilić mózgownicę. I to właśnie w tej grze to jest najlepsze - wysilanie mózgownicy, ale nie do granic zmęczenia lecz do granic przyjemności. To właśnie zjawisko daje tej grze 100% miodu, który ciężko znaleźć w innych pozycjach. Grę przeszedłem może z rok temu (jako jedną z niewielu na classica, mimo że mam ich prawie 200 :P, oczywiście nie chwaląc się). Masa zróżnicowanych logicznych leveli platformowych, które dają i przyjemność i satysfakcję. Kilka światów, 3 save'y, i co jakiś czas boss w postaci niezniszczalnego małpiszona. Na samym końcu oczywiście jest najtrudniejsza i ostateczna rozgrywka. Mógłbym nawet powiedzieć, że tego tytułu nie trzeba nikomu przedstawiać - no bo i nie trzeba. A kto nie grał, to musi kupić Gameboya, 4 paluszki i Donkey Konga. Pozdro.

Ocena: jak dla mnie to lekko 8/10

Offline GBM_Fan

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 1895
  • Miłośnik platformówek
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #3 dnia: Grudzień 01, 2011, 19:37:48 »
Shantae: Risky's Revenge (DSi)



Shantae: Risky's Revenge to najdroższa gra na DSiWare. Kosztuje 1200 punktów Nintendo co w przeliczeniu wyniosło mnie około 37zł. Czy było warto wydać te pieniądze? Zdecydowanie tak :)

Shantae: Risky's Revenge to platformówka czerpiąca garściami z takich serii jak Castelavania, Metroid czy Wario Land. Taki mix w mistrzowskim wydaniu. Gra wciąga od pierwszych minut i sprawia, że nie możemy się od niej oderwać. Wpływ na to ma nie tylko grywalność, ale też pixel-artowa grafika z pięknymi tłami i fantastyczne udźwiękowienie. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fantastyczna animacja Shante, sterowanie i detekcja kolizji. Rozgrywka najbardziej przypomina mi Metroid Fusion. Czyli przechodzenie do kolejnych lokacji wiąże się ze zdobywaniem nowych umiejętności naszą bohaterką. Do tego dochodzi szukanie poukrywanych itemów, które w odpowiedniej ilości mocno ułatwią nam rozgrywkę. W grze nawet występuje coś podobnego do „Battle Arena” z Castlevania: CotM i nazywa się „Battle Tower”. Podobnie jak w przypadku Castlevanii przejście tego etapu jest stosunkowo łatwe w momencie kiedy nie lecimy przez grę jak burza, ale staramy się zbierać wszystkie przedmioty.

Oczywiście nie ma róży bez kolców i Shantae: Risky's Revenge ma też słabe strony. Co ciekawe często nikt o nich nie wspomina w recenzjach i gra przeważnie dostaje 10/10. Ja grę oceniam oczko niżej. Dlaczego? Gra jest za łatwa i troszkę za krótka. Przejście jej zajęło mi 7 godzin z haczykiem i często było spowodowane tym, że mocno zagłębiałem się w zwiedzanie lokacji w poszukiwaniu ukrytych miejsc. Wszystkie potyczki z bosami kończyłem przy pierwszym podejściu i nie było to wynikiem mojego doświadczenia w tego typu grach :) Drugi minus leci za brak tzw. „Unlockables”, czyli przejście gry w zasadzie kończy nam zabawę. Można próbować przejść grę w jakiś tam limitach czasowych (podobnie jak w Metroid Fusion), ale oprócz satysfakcji i jednego obrazka na zakończenie nic nam to nie daje :( Szkoda. Według mnie można by dodać jakiś tryb hard mode po przejściu którego np. odblokowuje się galeria, mini gierki, czy coś w tym stylu ;) Gra ma jakieś tam jeszcze minusiki, ale nie warte wspominania.

W ogólnym rozrachunku w/w wady nie mają znaczenie w porównaniu z jakością rozgrywki jaką oferuje nam Shantae: Risky's Revenge. Miłośnicy platformówek będą zachwyceni, ale nie tylko oni, bo gra ma bardzo przystępny poziom trudności, więc nawet nasz forumowy kolega Keitaro (miłośnik jRPGów i strategii) powinien dać radę ;D

Ocena: 9/10
Jednym zdaniem: Must have dla posiadaczy Nintendo DSi :)

« Ostatnia zmiana: Grudzień 29, 2011, 13:37:52 wysłana przez GBM_Fan »

Offline GBM_Fan

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 1895
  • Miłośnik platformówek
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #4 dnia: Grudzień 29, 2011, 01:00:51 »
Professor Layton and the Curious Village (DS)



Zachęcony wysokimi ocenami serii Professor Layton na DS postanowiłem spróbować swoich sił i chwyciłem za pierwszą część, czyli Professor Layton and the Curious Village.

Gra urzekła mnie od pierwszych chwil. Muzyka, animowane przerywniki, grafika, klimat. To wszystko jest tu na bardzo wysokim poziomie. Nic tylko grać. No i grałem... 18 godzin na liczniku :) Nieźle co? Najnowsze hity na PC nie były w stanie mnie tak zaabsorbować. Oczywiście czas spędzony nad grą był o wiele dłuższy, bo myślenie nad rozwiązaniem zagadki w drodze do pracy można też podpiąć pod gameplay ;D

Jakby ktoś nie wiedział to seria Professor Layton charakteryzuje się tym, że rozwiązujemy zagadki logiczne (w grze nazywane puzzlami) w celu popchnięcia wątku fabularnego w odpowiednim kierunku (akurat tu jest tylko jeden ;)). Zagadek w grze jest 135. Ich poziom trudności jest różny i szybkość ich rozwiązywania zależy w dużej mierze od naszego IQ :P Co ciekawe czasami potrafiłem zatrzymać się na prostej zagadce, bo szukałem w niej podstępu ;D Ale bywało też tak, że bardzo trudne sztuki rozwiązywałem w parę sekund. W grze można korzystać z podpowiedzi (3 do każdej zagadki) za które płacimy znalezionymi monetami (poukrywane). Korzystanie z nich na pewno pomoże w frustrujących momentach. Ja używałem ich sporadycznie i pochwalę się, że kończąc grę "w kieszeni" miałem ich ponad 100.

Gra w zasadzie większych wad nie ma. Jedynie można się przyczepić do tego, że po jej skończeniu nasza zabawa kończy się definitywnie. Można ściągnąć jakieś tam dodatkowe zagadki z netu, ale to też w ograniczonej ilości i po ich rozwiązaniu nie pozostaje nam nic innego jak odłożyć grę na półkę. Czyli replayability = 0. Można się też przyczepić do niektórych naciąganych zagadek (pojedyncze przypadki) i momentami wtórnej muzyki.

Ja bawiłem się świetnie grając w Professor Layton and the Curious Village. Na pewno sięgnę po drugą część. Kiedy? Pewnie na kolejne święta, bo trochę czasu na zabawę trzeba wygospodarować.

Ocena: 9/10
Jednym zdaniem: Gra, która poruszy Twoje szare komórki i jednocześnie zapewni rozrywkę na długie wieczory.

« Ostatnia zmiana: Grudzień 29, 2011, 13:50:55 wysłana przez GBM_Fan »

Offline Przemek_07

  • Stały bywalec
  • *****
  • Wiadomości: 409
  • Daisuki Gēmu Bōi
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #5 dnia: Styczeń 26, 2012, 00:44:49 »
Kirby's Dream Land [GB]


(1992)

Polecę dzisiaj klasyką. Tak. Zebrałem się w końcu i podszedłem drugi raz do tego tytułu. Mimo iż gra jest w mojej kolekcji już z pół roku i od początku posiadania (a nawet wcześniej) chciałem ją ukończyć to zabierałem się za to tylko dwa razy. Po raz pierwszy, dawno temu, doszedłem do końcowego bossa i ... nie wiedziałem jak go pokonać. Sięgnąłem więc do niezawodnego sposobu jakim było wpisanie w wyszukiwarce youtube: "Kirby last boss gb" i po upływie dwóch minut już wiedziałem jak skubańca podejść. Szkoda, że do gry nie chciało mi się już wrócić. Zadaje sobie dziś pytanie <dlaczego?> Przecież platformówka z małym, kulkowatym, przeuroczym, prześlicznym, przemisiowatym... no właśnie. Czym my tak wogóle sterujemy? Z zresztą kogo to obchodzi kim tak na prawdę jest Kirby. Jest szczytem wyobraźni jakiegoś zakręconego, japońskiego programisty. Ważne jednak, że jest, że potrafi latać i wciągać wrogów niczym odkurzacz Amica z lat świetności firmy.

Do przejścia mamy cztery światy. Leśną polanę, Zamek, Tropikalną wyspę i Poziom w chmurach. Po każdym poziomie czeka nas walka z bossem, który nie jest jakoś specjalnie wymagający. Na każdego jest sposób i gra pokazuje nam go jak na tacy. Na koniec czeka nas walka z ostatnim głównym rywalem. Zanim jednak do niej dojdzie będziemy musieli jeszcze raz przebrnąć czterech znanych nam już adwersarzy. I tu można mieć pewne zastrzeżenia do twórców gdyż zabieg taki ewidentnie wskazuje na ich lenistwo i bijącą w oczy wtórność. Czy zamiast tych ponownych starć nie mogliśmy dostać choć jednego poziomu więcej? Z pewnością podniosłoby to żywotność Kirby'ego jak i końcową ocenę w wielu recenzjach.

Wspomniałem o trudnościach bossów. Niestety nie tylko oni nie grzeszą trudnością. Gra jest prosta i krótka. Śmiało brniemy na przód wciągając z łatwością wrogów do swej paszczy i nadymajac się niczym balon pokonujemy co bardziej złożone przeszkody. W razie jakiś zgrzytów czy trudności po drodze uratują nas dwie kontynuacje a po wprawieniu całość spokojnie można ukończyć w 15-20min. Jest to więc gierka w sam raz na krótkie posiedzenia w toalecie. Oczywiście nie musi być to do końca jej wadą a miodność płynąca z niezmąconej złością wynikającą z po raz n-ty próbą przejścia jakiegoś etapu rozgrywki w pełni to wynagradza.

Gra ma jakąś fabułę ale kto by się w nią wogóle zagłębiał. Nie o to tutaj chodzi. Gracz ma wejść w ten świat, zrobić swoje (czytaj: wyciągnąć z rozgrywki 110 procent przyjemności) a po wyłączeniu konsoli jeszcze długo być tym wszystkim oczarowany. Według mnie panom z Hal Laboratory Inc. udało się w pełni osiągnąć ten cel. I pamiętaj: "No big hair, no big muscles, no weapons, Nothing. All Kirby's got is Appetite. ;)

PLUSY: "+"
-bardzo przyjemna rozgrywka
-grafika i dźwięk
-nietuzinkowy bohater i jego umiejętności

MINUSY: "-"
-za krótka
-zbyt łatwa

Moja końcowa ocena: 8/10
Jednym zdaniem: Jeśli posiadasz Game Boya i jeszcze nie grałeś w KDL to wstydź się ;)
« Ostatnia zmiana: Styczeń 26, 2012, 00:58:09 wysłana przez Przemek_07 »

Offline GBM_Fan

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 1895
  • Miłośnik platformówek
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #6 dnia: Styczeń 30, 2012, 15:10:27 »
TMNT - Teenage Mutant Ninja Turtles (GBA)



Wczoraj ukończyłem TMNT na GBA. Bardzo dobra gra, chyba najlepszy beat 'em up na Advance. Oprawa graficzna i udźwiękowienie stoją na bardzo wysokim poziomie. Wrażenie robią płynne ruchy naszych zielonych wojowników jak i pixelartowa budowa leveli. Muzyka nie jest wtórna i nawet po paru godzinach zabawy nie meczy. Gameplay stoi na wysokim poziomie, ale po dłuższym graniu mamy wrażenie, że czegoś tu zabrakło. Tak jakby twórcy pod koniec produkcji trochę przyspieszyli prace nad grą i nie przyłożyli się do niektórych rozwiązań (np. motywu ze sklepami). Dziwne jest też, że najtrudniejszy jest pierwszy level :) Później jest już z górki. Grałem w trybie Normal i TMNT ukończyłem stosunkowo szybko (około 4h) co też do plusów się nie zalicza. Całe szczęście jest tryb Hard i tutaj sytuacja bardzo się poprawia. W zasadzie najlepiej zacząć od tego poziomu trudności. Grę wydłuża możliwość zbierania trofeów. Zdobycie niektórych z nich jest niezłym wyzwaniem i często w tym celu wymagane jest powtarzanie ukończonych już leveli (wysokie replayability). Całość sprawa wrażenie produkcji dopracowanej i co najważniejsze rozgrywka wciąga. TMNT może być hitem lub średniakiem, w zależności od preferencji gracza. U mnie jest tak pomiędzy ;) Czyli solidna gra i tyle.

Ocena: 7.5/10
Jednym zdaniem: IMHO najlepszy beat 'em up na GBA.

Mała uwaga. Na GBA pojawiły się dwie gry zatytułowane TMNT.
Wersja wydana w 2003 to taki totalny średniak (LINK). 
Wersja z 2007 to ta opisana przeze mnie wyżej (LINK). Zdecydowanie lepsza.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 31, 2012, 14:13:24 wysłana przez GBM_Fan »

Offline Przemek_07

  • Stały bywalec
  • *****
  • Wiadomości: 409
  • Daisuki Gēmu Bōi
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #7 dnia: Marzec 01, 2012, 20:08:40 »
DONKEY KONG LAND III [GB/GBC]


(1997)

Po raz kolejny przyszła pora na coś z klasyki ;) Zabrałem się za trylogię Donkey Konga ze stajni RAREWARE na klasycznego Game Boya. Co prawda od tyłu bo od III części ale zawsze:) W grze wcielamy się w uroczą, blond-długowłosą piękność Dixie Kong (żeńską odpowiedniczkę Diddy Konga) i jej krewnego Kiddy Kong - małpopodobnego, milutkiego stworka obdarzonego dużą siłą. Do pokonania mamy sześć światów a każdy z nich podzielony jest na zróżnicowane poziomy. Nie muszę chyba dodawać, że po każdym takim świecie czeka na nas walka z bossem, który po obadaniu taktyki i dzięki zwinnym palcom trudny nie jest. Naszym celem jest dotarcie do finałowego adwersarza King K. Rool'a który ukradł 6 zegarów. Naszym celem jest oczywiście rozprawienie się z łotrem i odzyskanie czasomierzy.  Każdy z dwóch bohaterów ma swoje wady i zalety. Tworzą oni zgrany duet i w niektórych momentach muszą się nawzajem wspierać w myśl starej zasady "gdzie diabeł nie może tam babe pośle". I tak Dixie dzięki swojej bujnej kitce może na chwilę zawisnąć w powietrzu i powoli opadając tzw. lotem ślizgowym pokonywać znaczne odległości co jest, w niektórych momentach kluczowe do przejścia jakiegoś etapu. Małpka jest także zwinna, szybka i lekka. Kiddy natomiast jest powolny i ociężały, jednak dzięki temu żaden wróg mu niestraszny. Do naszej dyspozycji oddano także cztery inne grywalne postacie: papugę, pająka, słonia i rekina. Zapewne mają oni swoje imiona jednak kto by na nie zwracał uwagę. Ważne, że są mega-grywalne a rozwałka nimi to czysta przyjemność.

Wspomniałem o wrogach. A tych ci w grze dostatek. Od wszelkiej maści krokodyli (małych, dużych, chudych, etc.) poprzez szczury, skaczące jaszczurki a na biegających beczkach skończywszy.
Każdy etap można podzielić na dwie części. Mniej więcej po środku znajduje się checkpoint, po którego zaliczeniu w razie ewentualnego niepowodzenia nie musimy zaczynać levelu od początku. W każdym etapie musimy także znaleźć dwa bonusy (proste minigierki typu zbierz wszystkie gwiazdki czy zbij wszystkich wrogów w wyznaczonym czasie). Oraz zebrać jeden Donkey Coin pilnowany przez rycerza. Dlaczego to takie istotne? Ano dlatego, że bez zebrania określonej liczby takich monet nie otworzy nam się wejście do ostatniego świata i końcowego bossa. I tu dochodzimy do najbardziej wrustrującego elementu rozgrywki. Bonusy w niektórych levelach są poukrywane na amen. Dzisiaj jest youtube i wbicie 100% nie stanowi żadnego problemu ale wyobrażam sobie wrustrację tych, którzy w latach 90-ątych próbowali przejść tą grę. Kto tego dokonał mógł siebie nazywać i kazać do siebie mówić "per hardkor" i nie chodzi tu oczywiście o poziom trudności lecz o wcześniej wspomniane poukrywanie bonusów. Przyznam, że przechodząc grę za pierwszym razem owej frustracji doświadczyłem na własnej skórze gdy pod koniec gry przed finałowym światem zobaczyłem na ekranie mojego GB tekst w stylu: "Sorry, you don't have a enough bonus coins to enter last world". Skąd ja mogłem do k**** o tym wcześniej wiedzieć??? Odrzuciłem kartridż z grą w kąt by po roku do niej powrócić i z youtubowskim poradnikiem wreszcie ją ukończyć. Co zresztą na 100 procent dziś wykonałem. Czas na liczniku 5:31 h uważam za dobry wynik;)

Słowo o grafice i muzyce - jest dobrze. Mamy rok 1997 i jest to chyba szczyt możliwości szaraczka. Postacie są wyraźne i szczegółowe a przez cały czas przygrywa nam miła dla ucha muzyczka. Grając na Game Boyu COLOR można zauważyć pewne błędy w grafice takie jak rozpixelowane czy ucięte postaci ale gra w końcu była pisana na Classica więc nie można się tego czepiać. Zresztą warto wspomnieć, że zremasterowane wydanie tej części wyszło na COLORA w roku 2000 - niestety tylko w Japonii.

PLUSY : "+"
- mega przyjemna rozwałka
- jakby nie patrzeć to aż sześć grywalnych postaci
- grafika i dźwięk
- długość

MINUSY: "-"
- poziom trudności poukrywania niektórych bonusów to przesada
- nijakie zakończenie
- system kolizji czasem oszukuje
- drobne błędy w grafice (tylko na GB COLOR)


Moja ocena: 9/10
Jednym zdaniem: Ktoś kiedyś napisał, że gry z serii Donkey Kong są zabawniejsze niż beczka małp - ten ktoś miał rację ;)
« Ostatnia zmiana: Marzec 10, 2012, 13:45:57 wysłana przez Przemek_07 »

Offline GBM_Fan

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 1895
  • Miłośnik platformówek
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #8 dnia: Marzec 02, 2012, 20:35:54 »
Giana Sisters DS (DS)



Gra dla której kupiłem DSi ukończona. Wszystkie poziomy zaliczone, wszystko odkryte i zdobyte. Jakieś 7-8h przyjemnej niefrustrującej rozgrywki pozostawiającej lekki niedosyt. Dla mniej wtajemniczonych (albo młodszych) Giana Sisters DS to najnowsze dzieło twórców The Great Giana Sisters na C64. Gry wydanej w 1987 i zaraz zbanowanej przez Nintendo z powodu zbyt dużego podobieństwa do Super Mario Bros. Tytuł świecił triumfy na pirackich składankach i odniósł spory sukces, niestety nie finansowy.

Nowa Giana w wielu miejsca nawiązuje do starszej wersji. Widać, ze twórcy po części chcieli trafić w gusta starszego pokolenia. Znane melodie, momentami podobne levele, stworki i sam gameplay powodują, ze czasami mamy wrażenia cofania się w czasie :) Jest to wielki plus tej gry. Taki mocny retro klimat. Oprawa audiowizualna stoi na bardzo wysokim poziomie. Pixel-artowa grafika, muzyka i ogólny urok płynący z gry sprawił, ze nie moglem się od niej oderwać. Niestety gra ma pewną wadę...

No właśnie. Jest zdecydowanie za łatwo. Niski poziom trudności i nieskomplikowana struktura leveli pozwala "przebiec" przez ponad połowę gry w 1-2h. W późniejszych etapach robi się ciut trudniej, ale nie jest to nic z czym przeciętny gracz by sobie nie poradził. Nawet ostatni "świat" można ukończyć stosunkowo szybko. Sprawę niby poprawia odblokowanie ukrytych leveli przez zbieranie czerwonych diamentów (poukrywanych). Niestety to tez nie jest jakimś szczególnym wyzwaniem, a nowe poziomy są banalne w przechodzeniu. Na dodatek plansze są krótkie i dużo w nich save pointow, co bardzo ułatwia rozgrywkę. Wisienką na torcie (to wyczytałem w recenzjach) miał być bonus w postaci wszystkich leveli z wersji na C64. Niestety bonus ten okazał się mocno okrojony (pewnie przez ograniczenia licencyjne Nintendo) i składał się tylko z wybrany etapów i na dodatek mocno zmodyfikowanych. Szkoda.

Podniesienie trudności przez wydłużenie poziomów, usuniecie save pointów, ograniczenie ilości "żyć" mocno wydłużyłoby żywotność gry i przyjemność z niej płynącą. W ostateczności mogli chociaż dodać jakiś tryb hard mode.

W sumie bawiłem się bardzo dobrze i grę pomimo ww. wady oceniam wysoko. Wykonanie i grywalność są na tip top dlatego daje mocne 8/10. Jeśli ktoś słabiej sobie radzi w tego typu grach to na pewno doda oczko wyżej. Czy polecam? No pewnie :)

Ocena: 8/10
Jednym zdaniem: Solidna platformówka w starym stylu, niestety zbyt łatwa dla zaawansowanych graczy.

« Ostatnia zmiana: Marzec 05, 2012, 00:59:11 wysłana przez GBM_Fan »

Offline Gregfield

  • Stały bywalec
  • *****
  • Wiadomości: 110
  • I AM HELL
    • Może koszulkę?
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #9 dnia: Lipiec 12, 2012, 14:18:17 »
Lord of The Rings: The Fellowship of The Ring (GBA)

Pierwsza część przygód Drużyny Pierścienia ukończona. Nie powiem, bardzo przyjemna gra. Grę kupiłem głównie ze względu na to, że jestem fanem świata Tolkiena. Dodatkowo za zakupem stało to, że gra zrobiona jest na podstawie książki, a nie dość okrojonego filmu. Są delikatne różnice między papierem a grą, lecz nie przeszkadza to w rozgrywce. Przykładowo Bombadil stoi jak ciele i każe samemu szukać jakichś badyli, żeby uratować hobbitów zamkniętych w wierzbie, kiedy, z tego co pamiętam, w książce Tom sam fatyguje się by ratować małe ludki. Ale powiedzmy, że to takie detale mające na celu troszkę utrudnić rozgrywkę. Muzycznie gra nie zachwyca. Nie usłyszymy tu hitów ze ścieżki dźwiękowej filmu Petera Jacksona (nie dziwota). Niby nie ma jakichś podłych melodii, ale mogliby to delikatnie urozmaicić, bo chodzenie po Starym Lesie przy ciągle powtarzającym się, smętnym utworze doprowadza do szału. Zwłaszcza, że Stary Las jest jedną z trudniejszych części gry. Można nieźle pobłądzić i gwarantuję, że chwilę tam zabawicie. ;) To samo tyczy się Morii. W cholere komnat, drzwi otwieranych runami, masa trolli, goblinów i wargów (nie wiem skąd wargi znalazły się w Morii). Niestety antyczna kopalnia Krasnoludów jest dość mocno zabugowana. :( Na szczęście te największe bugi miałem szczęście ominąć. W necie widać opisy, że w Morii się gra wyłącza, freezuje, zapętla się itd. Sam jednak nic takiego nie doświadczyłem. Jedyny bug jaki zauważyłem, to przypadkowo zduplikowany przedmiot. Wyrzuciłem go, zapisałem grę, a po załadowaniu znajdował się zarówno na ziemi jak i w inventory. Niestety przedmiot był mi nie potrzebny, a potek nie miałem (choć może to i dobrze). ;)
Bardzo podoba mi się system walk z przeciwnikami. Jest to turowa rozgrywka rodem z gier typu Heroes of Might & Magic.
Gra zaczyna się w Hobbitonie, a kończy się przy wodogrzmotach Rauros, po wyjściu na Amon Hen. Boromir próbuje odebrać Frodzikowi pierścionek, Frodo zaś z niego (pierścienia) korzysta. Dostaje jakiejś fazy z okiem Saurona i gra się kończy. Żadnych Creditsów ani nic. Po prostu wracamy do menu. Jakoś tak "nie halo" wg mnie.
Ogólnie gra jest bardzo przyjemna, troszkę prowadzi nas za rączkę, ale tylko troszkę. :) Dla fanów LOTRa pozycja obowiązkowa. abieram się za przechodzenie Dwóch Wież. :)

Plusy:
+ogólnie przyjemna rozgrywka
+turowy system walki
+fabularnie dość dobrze odwzorowuje książkę

Minusy:
-mało urozmaicona muzyka
-zbugowana Moria (Balin by się wk***ił)
-dziwnie "ucięte" zakończenie, mogli chociaż pogratulować :)

Ocena: 8/10
Jednym zdaniem: Fajna, nie za trudna, rozluźniająca giera przygodowa na bazie znanej powieści.
      

Offline GBM_Fan

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 1895
  • Miłośnik platformówek
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #10 dnia: Styczeń 09, 2013, 00:15:59 »
Fire Emblem: Fuuin no Tsurugi (Sword of Seals) (GBA)



Fire Emblem: Fuuin no Tsurugi to 6 odsłona serii Fire Emblem i pierwsza część trylogii wydanej na GBA. Niestety gra nie została wydana na zachodzie i przez spory okres cieszyć się nią mogli tylko Japończycy. Całe szczęście ktoś stanął na wysokości zadania i przetłumaczył Fire Emblem 6 praktycznie w 100% (na ang. oczywiście).

O grze dowiedziałem się przez przypadek oglądając krótki filmik stworzony przez Nintendo, przed wydaniem Fire Emblem na DS (można go znaleźć na YT wpisując Fire Emblem History). Bardzo zaciekawiło mnie to, że grafika bardzo przypominała tą z Fire Emblem 7 (Blazing Sword), więc zrobiłem mały research w necie i bach... znalazłem patcha z tłumaczeniem. Na początku trochę sceptycznie podchodziłem do nowo-odkrytej gry, ale wystarczyło 15min. grania żeby stwierdzić, że jest to pozycja obowiązkowa. Oczywiście żeby sprawiedliwości stało się zadość kupiłem na eBay kartridż :)

Kolejne dni (i miesiące) upływały na zmaganiu się z przeciwnikiem w trybie Normal, który jak się później okazało jest tak trudny jak Hard Mode w FE7. Japońska gra i wszystko jasne. Na początku trochę się przestraszyłem, że nie przejdę nawet połowy gry, ale nie taki wilk straszny jak go malują i tytuł w końcu rozpracowałem. Dało mi to ogromną satysfakcję, zwłaszcza epicka finałowa walka i zakończenie, które trwało chyba 15min (?!), prawdziwa nagroda. Nie mogłem się tylko pogodzić w faktem, że to już koniec..., że muszę się rozstać z moimi ulubieńcami (Ray, Shin, Rutger...). Wprawdzie dostajemy później możliwość gry na tzw. Trial Maps (takie pojedyncze misje, które można rozegrać bohaterami z wybranego save), ale to jednak nie to samo. Całe szczęście gra oferuje OGROMNE replayability, bo poza wspomnianymi trail maps dostajemy tez możliwość rozpoczęcia zabawy w trybie Hard Mode i możliwość wybrania podczas kampanii alternatywnej ścieżki (6 nowych map). Nie pozostało mi nic innego jak wcisnąć START.

W tym miejscu poproszę o chwilę ciszy i proszę się nie śmiać :) No więc, w trybie Hard Mode pierwszą misje przechodziłem... 2 godziny (?!) Tak tak proszę państwa, to jest prawdziwy japoński HARD MODE, nie jakieś zachodnie pierdu pierdu (patrz FE8), które ma sprawić, że gracz poczuje się lepiej. Tutaj przegrana to norma i nie można się z jej powodu obrażać, ale po prostu trzeba się uczyć, zdobywać exp. nie tylko bohaterami, ale też w swoimi mózgu ;D Jak przeszedłem pierwszy chapter to czułem jak mi 1Lv. Up w głowie przeskoczyło ;D

Po bolesnym początku było już coraz lepiej. Były jeszcze momenty grozy (np. chapter 7, o matko), ale ogólnie czułem, że zaczynam lepiej rozumieć mechanikę gry. W trybie normal było to niemożliwe, bo tam można grać nie korzystając z Support i nie zwracając szczególnej uwagi na statystyki. W Hard Mode to wyższa liga, tutaj wszystko jest istotne i jeśli nie podejdziemy do przygody na poważnie to prędzej czy później zbierzemy takie lapsy, że spadnie nam morale do 0 :) Oczywiście gra potrafi nam sporo wybaczyć serwując nam co jakiś czas jednostki tzw. Pre-Promo (już wypromowane i podbite do przyzwoitych statystyk), ale nie ma to jak przejść FE6 wybranymi przez siebie postaciami. Hard Mode ukończyłem parę dni temu i wyobraźcie sobie, że jeszcze nie mam dość tej gry. Na razie zrobiłem sobie przerwę, ale planuje w przyszłości jeszcze raz zagrać w HM, ale innymi bohaterami.

Tak poza tym to gra ma przepiękną pixel-artowa grafikę, cudną muzę, miażdżący klimat i gameplay wywalony w kosmos. Jeśli lubicie jRPG i AW to FE6 jest genialnym połączeniem tych gier.

Aha... pragnę jeszcze dodać, że grałem przed FE6 w FE7 i uważam, że projekt map w FE6 zmiata te z FE7 na starcie. Czemu? Ano z jednego powodu. Wielkość! Mapy w FE6 są duże, nawet bardzo. W FE7 to takie popierdułki, na których nie można za bardzo rozwinąć skrzydeł. FE7 grałem tylko raz (mam zamiar je przemaglować na wszystkie możliwe sposoby w najbliższym czasie), ale z tego co pamiętam to nie było tam takich epickich batalii jak w FE6.

Ocenę obniżam o 0.5 za brak oficjalnego wydania na zachodzie i parę malutki niedociągnięć.

Ocena: 9.5/10
Jednym zdaniem: Prawdziwy ukryty rodzynek wśród gier na GBA.


Offline Marcin

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 1858
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #11 dnia: Styczeń 09, 2013, 20:29:29 »
Epic gratuluje ubicia FE na poziomie Hard. To już naprawdę nie lada wyzwanie. Grałbym i ja, ale nie mogę nigdzie tego kupić w sensownej promocyjnej cenie :P

Offline GBM_Fan

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 1895
  • Miłośnik platformówek
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #12 dnia: Luty 02, 2013, 21:30:09 »
Metroid II: Return of Samus  (GB)



Za Metroid II: Return of Samus zabierałem się 3 razy. Pierwsze dwa podejścia kończyłem chyba przy drugim save point. Za trzecim razem sprawę wziąłem na poważnie i dzisiaj rozwaliłem finałowego bosa (czas ukończenia gry 7 godz. 3 sekundy).

Przyznam, że początkowo Metroid II za bardzo mi nie podszedł. Głównie przez brak mapy, do której tak się przyzwyczaiłem w Metroid Fusion i Super Metroid. Muzyka i grafika też jakoś specjalnie mnie nie urzekły. Wszystko z czasem się zmieniło...

Po pierwsze przestałem rysować mapę, którą namiętnie kreśliłem od początku przygody :D O matko, jakie to było irytujące. Cały czas pauzowanie i dorysowywanie kolejnych poziomów na kartce w kratkę. W końcu tak się zakręciłem z tymi mapkami, że machnąłem na nie ręką i postanowiłem grać "na pamięć". Jak się później okazało nie było to takie trudne. Częściowo z racji tego, że planeta SR388 na której toczy się akcja podzielona jest na sektory (czyli rozgrywka jest w miarę liniowa). Dzięki temu backtracking występuje tylko w małym stopniu i można się połapać co gdzie i jak. Także po zaprzestaniu rysowania mapy akcja gry nabrała tempa.

Z czasem zaczęła podobać mi się muzyka i grafika. Może dlatego, że bardziej wczułem się w zwiedzanie jaskiń i nowych lokacji rezygnując z rysowania mapy. To samo tyczy się gameplay'u. Po prostu się wciągnąłem.

Metroid II: Return of Samus to naprawdę dobra gra, ale pod warunkiem, że odkrywamy ją SAMEMU, bez korzystania z FAQ, let's play i mapek gotowych w Internecie. Wystarczy gracz + konsola + Metroid II. Najlepiej grać w nocy na SPv2, choć granie przy lampce na GB Pocket też miało swój urok.

Na plus zaliczyć też trzeba klimat, długość (jak na pozycję na GB), mechanikę gry (detekcja kolizji i takie tam) i świetny finał. Największy minus to walka z metroidami (bosami), strasznie nudne i mało finezyjne. Jedynie ostatni daje rade. Może tez konstrukcja poziomów momentami jest zbyt monotonna. Poza tym jest bardzo OK :)


Ocena: 8/10
Jednym zdaniem: Zdecydowanie tytuł warty polecenia, przejście Metroid II daje ogromną satysfakcję.

Offline Antari

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 3576
  • DMG
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #13 dnia: Luty 02, 2013, 23:06:45 »
Widzę Fanie, że koniec końców doszliśmy do podobnych konkluzji odnośnie ww pozycji :)

Świetny wyciąg najważniejszych informacji o grze poprzedzony ciekawym prologiem kartograficznym ;) Przyczepiłbym się tylko to liniowości, bo jakby nie patrzeć istnieje opcja powrócenia do wcześniej odwiedzonych lokacji. Na dodatek w odróżnieniu od innych cześci serii (poza Super Metroidem), istnieje możliwość przełączania się między broniami poprzez powrót do wcześniejszych miejscówek i fizyczne nałożenie właściwej "końcówki" działka plazmowego. A na deser trzy zakończenia do odblokowania. Ja na pewno jeszcze nie raz powrócę to tej pozycji :]

Offline GBM_Fan

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 1895
  • Miłośnik platformówek
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #14 dnia: Luty 02, 2013, 23:39:39 »
Ja szczerze mówiąc nie wracałem do poprzednich lokacji zbyt często. W zasadzie zdarzyło mi się to max 5 razy i to tylko w celu podładowania zdrowia, rakiet lub skorzystania z save point. Potrzeby przełączania broni też nie miałem, bo jakoś gra za bardzo od nas tego nie wymaga. Jedynie na samym końcu, ale nie chce spoilerować :P

W przyszłości jest duża szansa, że zagram jeszcze raz w Metroid II, bo doświadczenie ciekawe, zwłaszcza jak grałem na GB Pocket i podkręcałem cały czas kontrast, bo mi się aku. rozładowywały :D
« Ostatnia zmiana: Luty 03, 2013, 13:50:52 wysłana przez GBM_Fan »

Offline El3ctrox

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 682
  • Diplodoki żerują na paprociach.
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #15 dnia: Kwiecień 21, 2013, 10:55:23 »
Dzień dobry!



Gra Super Mario Advance (Super Mario Bros 2.)


Na początku zacznę od tego, że gra jest bardzo, bardzo wciągająca. Nie potrafię określić czasu w którym ukończyłem tą grę, ale przez trzy dni silnego uzależnienia (również z wynoszeniem GBA do pracy).

Na początku zraziła mnie grafika do przesady zbyt kolorowa, ale to przez ostatnio ukończony Warioland na GB. Jest to chyba jedyna wada, no jeszcze mógłbym przyczepić się do bossów (zbyt łatwy poziom). Jak już napisałem gra okrutnie wciąga, bardzo ciekawie wygląda tryb wyboru postaci gdyż jest w całej grze level, który można przejść tylko Luigi.
Dużym plusem jeszcze niesamowite dopracowanie gry! Masa szczegółów i inteligentne rozlokowanie oponentów. W bardzo prosty i mądry sposób zdobycia punktów i dodatkowych "żyć" przez kolejne zbijanie przeciwników rzutem np. "rzodkiewką lub buraczkiem".
Gra jest długa, długa i wymagająca. Czasem trzeba się wracać spory kawałek w poszukiwaniu "special coins" (w każdej planszy by przejść grę 100/100 jest ukrytych pięć pieniążków).
Jak już wspomniałem jest kolorowo i bajecznie, ale zarazem wszystko jest przejrzyste.
Jeszcze powiem to na co zwracam uwagę czyli wygląd oponentów, są to: ptaki, węże, sowy (nazwane oczywiście swoimi przydomkami jak "tweeter"), reasumując bardzo cieszą oko, są dopracowane i wyglądają zabawnie ;)

Grę ukończyłem zdobywając: 1 710 060 punktów, zdobywając 100% i odblokowałem tryb: Yoshi Challenge ale nie będę zdradzał nic więcej.

Gra otrzymuje 10/10 punktów. Ma same atuty i bardzo cieszy. Polecam zakupić jeśli ktoś nie ma, bo pudełko prezentuje się wyśmienicie ;)

Enjoy!

P.S. To mój pierwszy dłuższy wpis, więc wybaczcie przypadkowe błędy.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 21, 2013, 12:12:15 wysłana przez El3ctrox »

Offline flush2

  • Stały bywalec
  • *****
  • Wiadomości: 414
  • 9tendo
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #16 dnia: Sierpień 30, 2013, 00:06:57 »
Lunar Legend GBA




    Lunar Legend i dwadzieścia godzin z nim spędzone w zupełności wystarczyło by odłożyć konsolę z pełnym przeświadczeniem, że był to dobrze wykorzystany czas. Przyznam się, że od pewnego czasu "wymęczam" większość tytułów. Znaczy to tyle, że niestety zmuszam się, czy kończę gry na siłę (tzw. punkt honoru kolekcjonera). W omawianym tytule nie miałem punktu krytycznego, choć przyznam, że 2 godziny więcej, a dałbym sobie spokój.

   W tym momencie odsyłam do recenzji Keitaro z głównego portalu. W wielu kwestiach popieram podane tam plusy i minusy, ale...

Oczywistym jest, że jRPG karmi się fabułą, która w Lunarze mimo początkowej jałowości rozwija się całkiem przystępnie. Brak natomiast wyważonego poziomu trudności, który wzbudzałby we mnie nieco więcej ambicji. Moim zdaniem wraz z trwaniem kolejnych etapów; gra zdawały się być coraz łatwiejsza! Główny wątek fabularny (ciekawostka: nie ma innego) jest głównym motorem tej pozycji i reszta pomimo eleganckiej, przyjemnej dla oka grafiki odbiega trochę od moich oczekiwań. Przykładem może być pierwszy napotkany Boss, która okazał się dla mnie najtrudniejszy. Dodam do tego, że nie stroniłem od opcji Run z Menu walk.
Są to jednak detale przy tym co jest główną esencja Lunar Legend. Radzę przede wszystkim samemu sprawdzić co ma do zaoferowania dana pozycja. Ja się nie nudziłem ;)

   Generalnie gra godna polecenia dla tak wszystkich. Idealny tytuł startowy dla przyszłych graczy tego gatunku (proste zasady; łatwy angielski).

+

- historia (typowa dla gatunku, ale to właśnie ona przyciąga przed konsolę)
- grafika i otoczka wizualna
- wyważony czas potrzebny na ukończenie gry
- liniowość (dla mnie in plus; zależy od preferencji)
- muzyka ( motyw z wioski Pao mógłby pojawiać się częściej ;P )

-

- telenovelowe dialogi
- poziom trudności (łatwe i zbyt częste walki losowe pod koniec gry)
- gra do skończenia jedną ręką




PS: Dostępność tytułu nie jest zbyt powszechna, ale kto chce znajdzie od ręki.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 30, 2013, 00:47:28 wysłana przez flush2 »

Offline El3ctrox

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 682
  • Diplodoki żerują na paprociach.
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #17 dnia: Wrzesień 02, 2013, 11:09:59 »
Temat tych gier już był wałkowany, ale pochwalę się, że Super Mario Land 2 jest naprawdę super, a Warioland 2 mimo, że finalnie ciut gorszy od "jedynki" to i tak bardzo cieszy :) Grałem w dwie gry jednocześnie często myląc zakres ruchu Wario i Mario co dawało jeszcze więcej przyjemności :) Gorąco polecam! Klasyki pełną gębą.

Offline voler1

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 11
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #18 dnia: Wrzesień 18, 2013, 19:46:37 »
IMG_6231

MGS
Przed chwilą ukończyłem. Absolutnie bezbłędny tytuł! Ta gra rozwala po każdym względem. Gejmplej, muzyka, fabuła i możliwości są mega. Aż dziw, że to wszystko się zmieściło w takim małym kartridżu.
10/10
*staty cienkie, ale specjalnie grałem na easy, żeby się zbytnio nie wpieniać jak mi coś nie wyjdzie ^^
« Ostatnia zmiana: Listopad 19, 2017, 17:01:54 wysłana przez voler1 »

Offline Marcin

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 1858
Odp: Gry, które ukończyliśmy
« Odpowiedź #19 dnia: Wrzesień 18, 2013, 20:35:54 »
Bardzo podoba mi się ta klimatyczna fotka z końca gry! Aż bym chętnie zagrał w tego MGSa na takim GBC.