Sory za odkop, ale chciałem podzielić się z Wami historią, która mi się przydarzyła, nie jest to jakaś emocjonująca walka na śmierć i życie, ale jednak... pozostawia niesmak.
Całość zaczęła się z miesiąc temu, kiedy zamówiłem sobie e-papierosa w celu używania go czy to w domu czy na wyjeździe, który się zbliżał, była to środa, następnego dnia na poczcie wykonałem przelew i miał on dotrzeć na poniedziałek, przesyłka jaką opłaciłem to polecony ekonom (to nie moje skąpstwo, a po prostu czasu było dużo to nie chciałem też płacić 2x kosztu przesyłki nie?) w każdym razie przesyłka ostatecznie dotarła w piątek, więc gościu wysłał w środę, czyli tj. 2 dni po otrzymaniu kasy, a całość miał wysyłać w dniu otrzymania pieniędzy.
Druga sprawa ostatnio podczas użytkowania zacząłem czuć ,,smak'' spalenizny, więc rozkręciłem e-papierosa w celu przemycia wszystkiego... włoski, przemycie styków, atomizera, ustnika no mniej więcej wszystko nie? I chyba niedokładnie wytarłem i po prostu zamoczyło grzałkę, a więc się spaliła. Napisałem do kolesia z reklamacją (dodam, że nie dostałem paragonu/faktury w paczce) i on napisał mi, że cytuję: ,,atomizer jest jednorazowy tzn jak grzałaka sie wypali to trzeba zakupic nową'' co tam, że o tym wiedziałem i podkreśliłem to w poprzedniej wiadomości, napisałem więc, że wiem i chciałbym złożyć reklamację, a on za dwa dni, że na reklamacje są dwa tygodnie: paczkę dostałem 17.01.14, a reklamację złożyłem 30.01.14 i gościu napisał, że rozumie i że potrzebny jest paragon i tak przez kilka wiadomości wymienialiśmy wiadomości, że nie dostałem paragonu, ale on wie lepiej itd. Ostatnią wiadomość jaką mu wysłałem to, że ,,trzeba było od razu mówić, że i tak czy tak nie można złożyć reklamacji i liczy Pan tylko na zysk, a nie na zadowolenie klienta...''.
Pytanie: co dalej? W zasadzie to te 70 za e-papierosa to nie dużo i nowa grzałka to zapewne groszowa sprawa, ale wiadomo grosz do grosza...