A ja zawsze uwielbiałem grać w Pokemony, ba! robię to do dzisiaj, lecz obecnie raczej w celu przypomnienia sobie nazw poszczególnych stworzeń, aniżeli przeżycia całej przygody raz jeszcze. Jeżeli chodzi o miasto Lavender, to bez wątpienia jest w nim coś elektryzującego i przyciągającego. Pamiętam, że zawsze włączałem głośnik od GB, by posłuchać tego świetnego utworu. Bo choć jest to zwykłe MIDI, to słuchało się tego naprawdę świetnie. Atmosfera nie do zapomnienia, zwłaszcza gdy byliśmy na siódmym piętrze Ghost Tower. Ah ten Haunter, strasznie (dobre slowo) trudno było go spotkać, a jeszcze trudniej - schwytać.
Sam mit moim zdaniem jest tylko bujdą. Nie wiem jak Wy, ale ja osobiście w to nie wierzę.