Generalnie współczuję, że musiałeś żyć w takiej przystani pirackiej.
Przed masowa migracja do UK, moje rodzinne miasto liczylo sobie blisko 400 tysiecy mieszkancow. Wieksze miasta to przede wszystkim atrakcyjny rynek, wiec nie ma sie czemu dziwic. Piraty na PlayStation, tloczone przez ruskich, znalezc mozna bylo na kazdym osiedlowym targowisku, oraz na coniedzielnej gieldzie. Najwyrazniej oplacalo sie przyjezdzac z tysiacami lewych plyt, bo gdyby nikt nie kupowal, nikt by rowniez nie sprzedawal.
Wspolczuc nie ma czego. Mnie nikt do piracenia nie zmuszal. Zreszta, "piracka przystania" bylo kazde wieksze miasto.
Zawsze kupowałem tylko oryginały i mam ich ilość +/- 30 parę sztuk. Ceny były bardzo korzystne i bez problemu było każdego na nie stać. To samo zresztą za czasów PSX'a, gry można było kupić w normalnych cenach.
A to dziwne, bo dosc dobrze pamietam, ze kiedys twierdziles, iz w Polsce nie da sie nie piracic. Malo tego, pokusiles sie o stwierdzenie, ze piraci kazdy, a kto temu zaprzecza, po prostu "nie ma jaj", by powiedziec prawde. Okazuje sie, ze nie tyczylo sie to Twojej miejscowosci, w ktorej kazdego stac bylo na oryginaly. Szczesliwi gracze kupowali gry na morgi i do dzis znajduja je w swoich piwnicach. Pozazdroscic. Gdybym to wiedzial, sam bym sie z mojej "pirackiej przystani" przeprowadzil do Legalowa, na ulice Oryginalna.
Odpisujac na moje posty czesto pytasz "skad bierzesz te dane?". Zwykle odpowiadam, ze z autopsji. Zaczynam sie jednak zastanawiac w jaki sposob uksztaltowal sie Twoj poglad na temat piractwa. Twierdzisz, ze [w Twoich okolicach] "im blizej stanu obecnego, tym gorzej". Kiedys zazartowalem mowiac, ze jestes z alternatywnego, negatywnego wymiaru. Dzis zaczynam sie zastanawiac, czy nie ma w tym ziarnka prawdy. Proporcjonalnie do zarobkow, gry sa coraz tansze. Jest ich coraz wiecej, sa latwo dostepne i czesto przeceniane. Preznie rozwija sie rowniez rynek wtorny. W przeciwienstwie do Ciebie, na przestrzeni lat zauwazylem pozytywne zmiany. Ludziom nie chce sie juz nawet kombinowac. "Przerabiajac" konsole walczyc musimy z aktualizacjami, odcieci jestesmy od uslug sieciowych i tak dalej. Kilka lat temu znajomy machnal reka na przerobionego X360 i kupil nowa, nieprzerobiona konsole. Stwierdzil, ze czasu starcza mu na kilka wybranych tytulow, a te nie sa przeciez az tak drogie. Przerobiona konsole sprzedal za grosze, bo miala banana na Live.
Zresztą moim zdaniem nie powinniśmy się opierać na tym co mieli, co używali nasi znajomi x lat temu.
Ja z kolei uwazam, ze to doskonaly przyklad na to, jak wygladala sytuacja na rynku gier w danym roku. W '97 modchipy dla PlayStation dostac mozna bylo bez problemu. Istnialy nawet "punkty uslugowe", ktore je montowaly. PlayStation nabylem wczesnie, w czasach, gdy standardowym kontrolerem byl pad cyfrowy. Wtedy zdecydowana wiekszosc konsol szla z miejsca do przerobki. Zeby bylo zabawniej, piractwo na PlayStation wyprzedzalo ogolna dostepnosc nagrywarek CD, na czym wielu zarabialo grube pieniadze.
Lepiej podać oficjalne liczby sprzedanych tytułów na PSX i konsol. Wynik tych pierwszych powinien być bardzo niski lub wręcz zerowy, skoro wszyscy przesiadali się z Pegasusa na PSX z mod-chipem.
Masz dostep do statystyk na Polske, podzielonych na lata? Mnie interesuja ciezkie poczatki i lata galopujacej produkcji ruskich tlokow. Gry sprzedane do sklepow nie rownaja sie automatycznie grom, ktore trafily do domow w roku premiery. Dane statystyczne, jesli mowimy o wynikach sprzedazy z punktu widzenia Sony, nie biora pod uwage takich czynnikow.
Moje stwierdzenie jest [w moim swiecie] jak najbardziej prawdziwe. Pegasusa posiadalo wielu. W moich kregach byly to raczej osoby bez PC, stawiajace na tanie granie. Trzeba tez pamietac, ze Pegasus zaczal docierac do Polski dziesiec lat po premierze NES'a i byl na poczatku calkiem droga zabawka,
promowana w TV. Zanim konsola rozbujala sie na dobre, minelo kilka latek, a co bylo nastepne w kolejce? PlayStation. Konsola, ktora poczatkowo przekraczala finansowe mozliwosci przecietnych rodzin. Pozniej byla potezna inwestycja w sprzet oraz przerobke, by "zwrocic sie" w kosztach gier. Przez lata, gdy poznawalem "znajomego innego znajomego", ktory rowniez mial konsole, okazywalo sie, ze ta jest przerobiona. Historia taka powtarzala sie w nieskonczonosc. Praktycznie kazda osoba, ktora poznawalem, a ktora w konsole zainwestowala, zdecydowala sie na przerobke. Nadal mowie tu o czasach, w ktorych nie bylo wydan platynowych ani promocji, a gry wyeksponowane byly w pancernych gablotach ze wzgledu na swoja wartosc. Dzis wszystko wala sie po koszach przecen bez jakiegokolwiek poszanowania, co rowniez swiadczy o tym, jak bardzo zmienily sie czasy i rynek gier.