Rok 2000. Hipermarket Auchan w Warszawie. Niespełna 10-letni Fantas Manis na zakupach z rodzicami. Namówiłem ich na kupienie mi Game Boya. Były wystawione w gablocie na dziale elektronicznym. Wybór padł na przeźroczystego, fioletowego colora. Cena: astronomiczne 400 zł. Dokupili mi jedną grę, która potem latami dawała mi mnóstwo frajdy, czyli Super Mario Bros. Deluxe. Konsola niestety skończyła swój żywot, gdy zdenerwowany rozgrywką podczas maksowania punktów, rozlałem ekran waląc nią o kolano.
O konsolach Nintendo przypomniałem sobie w roku 2012. Kupiłem na Allegro śmiesznie już taniego Game Boya Advance. Z sentymentu wybrałem przeźroczysty fiolet. Znalazłem w domu stare gry z colora. I zrealizowałem niespełnione marzenie z dzieciństwa - kupiłem Pokemony. FireRedy i Silvery dały mi mnóstwo radości. Niestety konsolę sprzedałem za równie śmieszne pieniądze, w głupiej obawie o utratę przez sprzęt wartości.
Szybko do Poków zatęskniłem. Dlatego w 2014 kupiłem od znajomego DSa Lite. Teraz marzy mi się coś bardziej klasycznego... Cóż, Game Boye są świetnie wykonanymi konsolami, mającymi w bibliotece niezwykle grywalne i urocze tytuły. Są dla mnie też powrotem do dzieciństwa w tym szalonym świecie.