Po prawie 13h ukończyłem Metroid Prime ze składanki Metroid Prime Trylogy. Po pierwszej części trójwymiarowego wcielenia serii oczekiwałem wiele. I... gra znacznie moje oczekiwania przewyższyła! Wraz z pozostałymi częściami z trylogii to bezapelacyjnie najlepsza seria przygodówkek, platformówek w środowisku 3D w jakie kiedykolwiek grałem! Kapitalne, doprawdy unikatowe doświadczenie. Sztuka w najczystszej postaci począwszy od naprawdę wyprzedzającej epokę oprawy wideo (model Samus generowany na silniku gry wygląda lepiej niż ten zastosowany w wydanym w 2010 roku Other M!), po niepokonaną szatę muzyczną (niektóre miejscówki posiadają po kilka kompozycji, które zmieniają się w zależności od stopnia zaawansowania fabuły).
Grę otwiera rewelacyjny remiks motywu przewodniego Brinstar, który rozpali serca wszystkich fanów dwuwymiarowych Metroidów (pierwszy kawałek na Tallonie). Środowiska jakie przyjdzie nam zwiedzać zostały tak szczegółowo dopracowane, że praktycznie cały czas zbierałem szczękę z podłogi! Korytarzom, które mijamy w kilka sekund, graficy poświęcili tyle uwagi, że aż żal się nie zatrzymać i nie podumać chwilę nad konceptem i surrealistyczną stylistyką. Na zawsze zapamiętam obrazki pokroju doprawdy gigantycznej stacji kosmicznej w całości zatopionej w wodzie. I to wspaniałe przeświadczenie osamotnienia w tym gigantycznym świecie! Nikt nas tu nie odnajdzie, nikt nie przyjdzie z pomocą. Pamiętam, że co kilka sekund zaskakiwałem się designem poszczególnych pokojów stanowiących mieszankę materii organicznej i nieorganicznej. Do połowy zatopione korytarze z frywolnie migającymi elektrycznymi instalacjami, zimna stal oblepiona przez nieznane substancje. Dodajcie do tego fakt, że wszelkie ciecze spływają po hełmie naszej dziewoi (co zostało obłędnie odwzorowane) i otrzymujemy doprawdy nietuzinkowy, futurystyczny anturaż. W ten sposób mimowolnie zapadniemy na syndrom ostatnich 5 minut - bo tutaj zawsze można iść dalej i dalej, i ciągle być zaskakiwanym. To trochę tak, jakbyśmy czytali bardzo ciekawą książkę. Mimo, że odnosimy nieodparte wrażenie, że zakończenie się zbliża, autor automatycznie zwiększa ilość stron zaskakując nas nowymi wątkami i nakręcając sprężynę podniecenia. W każdym dziele jest jednak pewien limit takich zagrywek. Tutaj wszystko jest rozciągnięte naprawdę gargantuicznie, lokacje ciągną się i ciągną. Potęga.
Co ciekawe część pierwsza "Prime", posiada o wiele więcej platformówkowych elementów niż "Corruption" - więcej tu skakania z platformy na platformę i rozwiązywania świetnie skonstruowanych zagadek logiczno zręcznościowych niż czystej akcji, strzelania i konfrontacji z bossami. Świetne odwołanie do korzeni serii. Po pierwszym przejściu gry, od razu kliknąłem opcję "New Game" aby zagrać po raz drugi :) Ku mojemu zdziwieniu, pojawiła się możliwość zmiany klasycznego Varia Suit na Fusion Suit z gry Metroid Fusion. Normalnie owa opcja pojawiała się tylko po podłączeniu gry z GBA z NGC. Jak dla mnie rewelacyjny motor napędowy 2nd playthrough :) Dość już napisałem :P Kto choć raz zachwycił się dwuwymiarowymi odcinkami serii, rozpłynie się w bogactwie serii Prime. Gwarantuję i szczerze polecam.