Fajne Zero Mission? Lepsze od Fusion? Rozpykałeś grę na 100%?
Odsłony Fusion nie miałem okazji zaliczyć - dopiero się za nią nieśmiało biorę, dlatego nie mogę ocenić, czy jest to lepsza gra od następczyni. Jednak nic nie stoi mi na przeszkodzie, aby opisać pokrótce Zero Mission. Gra jest doskonała pod każdym prawie względem. Mnogość przeciwników, wspaniali bossowie, wygląd i konstrukcja plansz... Do tego dochodzi świetny motyw ze zbieraniem kolejnych dopałek oraz nabywaniem umiejętności, typu wyższy skok czy możliwość podciągania się na platformy. Na początku myślałem, że spowoduje to denerwujące wrażenie backtrackingu. Owszem, jest on obecny, ale zbudowany przez Nintendo świat Metroida jest tak ciekawy, tak interesujący, iż nie można oprzeć się pokusie i nie sprawdzić choćby każdego zakamarka. Nawet, jeśli w danej lokacji było się po kilka razy!
Oprawa wizualna należy do najwspanialszych, jakie oferuje GBA. Zadbano nawet o drobne szczegóły, typu tumany kurzu wzbijające się podczas zeskoku z grani. Wiele elementów jest animowanych. Naprawdę trzeba to zobaczyć! Muzyka i dźwięki wszelakie to kolejne mistrzostwo świata. Ani razu nie przyciszyłem głośniczka, aby móc rozkoszować się cudownym ambientem i melodiami charakterystycznymi dla danej lokacji.
Grywalność... jest równie niesamowita, co pozostałe elementy. Do tej gry aż chce się wracać! Nawet po wielu niepowodzeniach w starciu z bossem (prywatnie miałem problemy z Mother Brain). Zero Mission to pozycja doskonała, jedyny minus to krótki czas zabawy. Jednak można go przedłużyć poprzez ponowne przejście gry i znalezienie wszystkich przedmiotów. Może to być wyjątkowo trudne, ponieważ większość z nich jest niecnie ukryta. Ja za pierwszym razem znalazłem ich 52 procent (moim zdaniem słaby wynik).