Nie tylko. Sklepy stacjonarne typu MM, Saturn, Euro też mają racje bytu. Sony świetnie sobie radzi w PL w ten sposób. Gdyby było inaczej dawno zwinęliby interes. Sprawa w przypadku Nintendo jest prosta - ceny proporcjonalne do konkurencji, promocje cenowe aka obniżki, eventy, reklama, polonizacje, centrum obsługi klienta. Argument, że "na produkt nie ma zapotrzebowania to nie sprzedajemy bo się nie sprzeda", jest obalany na pierwszej lekcji marketingu. Dzisiaj potrzeby należy kreować, a nie zrzucać winę na klienta, to nie PRL.
Zresztą sam sklep internetowy N nie wyklucza faila. Mimo niskich kosztów utrzymania celem takiej działalności jest zysk, pytanie ilu znajdzie się w PL "prawdziwych fanów marki Nintendo", którzy wybiorą sklep dystrybutora zamiast pewny amazon. Nie wiem czy uda im się przebić ofertę darmowego kuriera na amazonie. Combo podobna cena + wysyłka to jedno, drugie natomiast ograniczona oferta wydawnicza. Jestem przekonany, że będzie skromniejsza niż na amazonie (same nowości od 2014 najpewniej...), nie wspominając o serwisach aukcyjnych czy ebay. Mogę się mylić ofkoz, choć patrząc po tej liście z linka jest... dość śmiesznie.