Przeglądając przepastne zasoby internetu natrafiłem na coś co nazywane jest po angielsku reproduction carts. W naszym ojczystym języku można by to nazwać "odtworzonymi kartrydżami". Cały bajer polega na tym, że bierze się śmieciową oryginalną grę (z oryginalną płytką drukowaną od Nintendo w środku), na to wgrywa się ROM aplikacji homebrew/nigdy nie wydanej gry/rzadko spotykanej i ewentualnie odnawia plastikową obudowę. Wiem, że takie coś z grami na NESa robi m.in. Wiggy z RoseColoredGaming.
Odtworzony kartrydż prezentuje się pięknie, jednak budzi mieszane uczucia, bo w tym wypadku ciężko zdefiniować oryginalność tej gry. Poruszam ten temat po części dlatego, że na tym forum jest instrukcja jak zrobić sobie flasher do gier GB, które moim zdaniem podpadają właśnie pod odtworzone kartrydże.
Wyobraźcie sobie taką sytuację, że np. kupuję 10 oryginalnych niemieckojęzycznych gier Barbie, zrywam naklejki, a plastik dokładnie czyszczę. Na to naklejam solidnie odtworzone naklejki np. Super Mario Land, zaś na płytki wgrywam ROMy tej gry. Składam całość, wrzucam w estetycznie zrobione nowoczesne pudełka i sprzedaję oczywiście informując klientów, że są to tylko reprodukcje. Na NES i SNES jest to już dosyć często spotykane, natomiast na Game Boy'a jeszcze nie, przynajmniej na dużo mniejszą skalę.
Chciałbym poznać wasze zdanie na ten temat. Czy to wg Was już piractwo, czy jeszcze ułatwienie dla mniej ortodoksyjnych kolekcjonerów?