Gdyby Nintendo nie postanowiło nachapać się na grach z GB, GB Color, GBA, NES, SNES, N64, SMS i innych na Virtual Console, to można by "wymianę" tych informacji w necie uznać za legalną podciągając to pod dozwolony użytek osobisty. Np. zrzeszenia internetowe fanów Atari wymieniałoby się romami między sobą w celach niezarobkowych, hobbystycznych.
Ale problem pojawił się w momencie gdy koncern autentycznie traci gdy pobieramy roma np. Super Mario Land na GB Classic, bo sprzedaje go na VC. Gdyby tego nie było, nielogicznym (choć pewnie prawnie uzasadnionym) byłoby podnieść argument, że Nintendo "traci" przychody ze sprzedaży kartridży z SML, bo ta pozycja nie jest już dystrybuowana przez koncern od prawie 20 lat, a jedyne zyski jakie owy produkt generuje to te z rynku wtórnego (również negowanego).
Wydaje mi się, że sprawy nie załatwiłoby ustalenie jakiejś bariery czasowej w stylu 20 lat od dnia wydania gry, bo jak widać, dzięki dobrodziejstwom internetu, można dwa, trzy razy zarobić na tym samym tytule. To samo będzie dotyczyło gier z ps3, x360 i Wii za 20 lat. Jak widać sformułowanie generalnego przepisu, który jednoznacznie normowałby tę kwestię z roku na rok wydaje się trudniejsze. Chyba, że przyjąć założenie, że gra na kartridżu SML i ta z VC w postaci cyfrowej to dwa różne produkty. Na chwilę obecną stawia się tutaj znak równości :P