Jako, że urodziłem się w momencie największych przemian ustrojowych, w rok po obaleniu bariery przedzielającej Berlin na 2 odrębne części oraz rozmów smutnych panów w pstrokatych garniturach zasiadających przy okrągłym stole, dane mi było zaznać powoli wkraczających na rodzimy rynek kapitalistycznych rozrywek. Oczywiście pierwsze doświadczenie konsolowe miałem z Famiclonem w postaci Pegasusa IQ-502 , niemniej jednak w obiegu znajdowały się już powolutku transportowane do nas zza Odry GameBoye, więc już jako dzieciak w wieku przedszkolnym zdawałem sobie sprawę z istnienia owej maszynki. Podsycany dodatkowo byłem różnymi reklamami zamieszczanymi w czytywanej przeze mnie wówczas prasie specjalistycznej (Kaczor Donald). Szybko u sąsiada miałem też styczność z PSXem, N64 widziałem tylko w pewnym komisie z grami video w moim mieście, o Saturnie nie słyszałem. Idąc naprzód na linii czasu Dreamcasta zobaczyłem w salonie gier, PS2 oraz GBA w Empiku w szklanej gablotce. Jakieś 8-9 lat temu udało mi się z długo odkładanego kieszonkowego nabyć drogą kupna egzemplarz PS2 (miał być GBA SP w NESowej wersji, taki właśnie był w Empikowej gablotce, lecz ktoś wcześniej zrobił sobie świetny prezent, a więcej nie mieli niestety). Od tamtego czasu jestem już mniej więcej na bieżąco z rynkiem konsolowym, często kupuję, wymieniam, sprzedaję, dzięki czemu mam ze wszystkim do czynienia, lecz kolekcjonować nic już nie zamierzam.
PCty pomijam, bo z nimi też przez większość życia mam jakieś obycie. Tak więc uważam retro sprzęty za część mojego dzieciństwa, lecz widzę co teraz producenci konsol mi oferują i coraz trudniej jest mi zatrzymać oko nad starsze produkcje. Zdecydowanie wolę jednak obecne generacje.
Retro mogę umieścić w moim myślowo-wspominkowym muzeum, jednak oczywiście czasem eksponaty muzealne też trzeba odkurzać :)